Wszystko poszło dobrze.
Uff.
Kiedy godzinę i piętnaście minut przed rozpoczęciem spotkania przybyłem do kuchni, miałem przed sobą wiele pracy i kilka pytań bez odpowiedzi.
1. Czy dam radę pokroić wszystko na czas? NIE. To było 12 główek cebuli i 2 główki czosnku, ale Staszek i Gerard dali radę. Cebule i czosnek zmieniły formę z kulistej na kwadratową w mgnieniu oka. Na koniec pojawił się Benjamin, który dopełnił dzieła transformacji. Oliwa, cebula i czosnek wylądowały w garnkach.
2. Czy dam radę mieszać wszystko i przyprawiać w 2 garnkach na raz? NIE, nie dał bym rady podsmażyć cebulę w tej ilości, a nie spalić. W każdym garnku kilogram soczewicy uchronić przed przylgnięciem do dna. Marne szanse. Jednak Mirek i Tomek pokazali, że mieszanie może być sztuką. Od oparów cebuli przelewali łzy, ale nie wylali ani kropli zupy, aż doprowadzili ją do pełnego rozkwitu. Zapach unosił sie na schodach i budował atmosferę.
3. Czy będę potrafił rozlać i roznieść zupę dla prawie 40 osób? NIE, ale z Mirkiem jako kelnerem poszło szybko i sprawnie.
4. Czy moje ściągi z pytaniami pomocniczymi będą przydatne? Troszkę. Dyskusje i dzielenia przy stołach toczyły się własnym życiem. Były jednak oparte naszych doświadczeniach. Tych dobrych i złych sytuacjach, w których walczyliśmy.
5. Czy przygotuję mowę końcową, która zgrabnie podsumuje to spotkanie? Nie, ale nasz Pastor Andrzej stanął na wysokości zadania. Opowiedział, że przy jego stoliku doszli do wniosku, że decyzja o przyjęciu Jezusa, była najlepszą decyzją w ich życiu. Rozmawiając o tym, ile w nas Ezawa czy Jakuba, dotarliśmy do pytania, ile jest Jezusa w naszych sercach. Końcowa modlitwa do Boga, aby prowadził nas w podejmowaniu decyzji, poruszyła serca. Akompaniament Wojtka i Benjamina stworzył klimat, piosenki zabrzmiały z pasją, po męsku.
Reasumując. Czy zrobiłem super czadowe spotkanie dla mężczyzn? NIE.
To było nasz wspólne dzieło, a po kilku rozmowach wiem, że jest apetyt na więcej.
Bartek