Co takiego wydarzyło się w moim życiu, że postawiłam przedstawić swoją krótką historię?
Z powodu pewnych ciężkich doświadczeń w mojej rodzinie, począwszy od szkoły podstawowej byłam dzieckiem pełnym kompleksów. Źle na siebie patrzyłam i czułam się zawsze gorsza od innych. W głowie najczęściej miałam myśli, że wszystkim się wszystko powiedzie, tylko nie mnie. Swoje niskie poczucie wartości próbowałam rekompensować sobie nauką i wynikami w szkole. Gdy byłam najlepsza, na chwilę czułam się dobrze. Było to jednak życie okupione ciągłymi lękami, stresem a co za tym szło: słabą odpornością i częstym chorowaniem. Byłam bardzo zamknięta w sobie, nie chciałam nikomu mówić o swojej sytuacji. Otaczało mnie sporo znajomych, ale ja czułam się samotna. Życie toczyło się dalej, jednak w liceum presja matury mnie przerosła. Postanowiłam poszukać jakiegoś innego źródła sensu mojego życia, wtedy poznałam chłopaka. To jednak w niczym nie pomogło, gdyż w moim sercu wciąż była pustka i brak celu w życiu. Próbowałam różnych innych metod na poprawę samopoczucia, lecz wciąż czułam się źle, miałam depresję. Szukałam pomocy u różnych specjalistów, nawet bioenergoterapeuty, ale okazywało się to bezskuteczne.
Te wszystkie problemy spowodowały, że utwierdziłam się w myśli, że Bóg się mną nie interesuje, że o mnie zapomniał. A przecież starałam się być dobrym i religijnym człowiekiem… W tamtym czasie moja koleżanka, a obecnie przyjaciółka, zaczęła mi mówić o tym, że Bóg jest zainteresowany moim życiem i chce mi pomóc. Ja zaś czułam wtedy do Niego żal, bo nie widziałam tej pomocy. Potem ona namówiła mnie na wypad w góry z jej znajomymi. Tam pewien chłopak opowiadał ciekawą historię dotyczącą aukcji skrzypiec: próbowano bezskutecznie sprzedać stare, zniszczone, spróchniałe skrzypce. W pewnym momencie skrzypce złapał do ręki ich właściciel i zaczął na nich grać. One wydały cudowne brzmienie i na sali uczestnicy aukcji ze wzruszenia zaczęli płakać. Mottem tej historii było hasło: “Pozwól, by dotknęły Cię ręce Mistrza”. Piękno i wartość skrzypiec zostały ujawnione dopiero wtedy, gdy sam ich właściciel zaczął na nich grać. Znaczyło to, że jeżeli to Bóg, który mnie stworzył, poprowadzi moje życie, stanie się ono piękne. Ta historia bardzo mnie dotknęła i przyniosła nadzieję do mojego serca.
Gdy wróciłam do domu, Bóg po raz pierwszy dotknął też mojego serca poprzez jeden fragment z Biblii, którą tak bezwiednie pewnego dnia otworzyłam. Wcześniej słyszałam też, że jeśli ja zrobię krok w kierunku Boga to nie pozostanie to bez odzewu z Jego strony. Chciałam, żeby w końcu coś się zmieniło w moim życiu, dlatego postanowiłam zaprosić Jezusa do swojego serca – w prostej modlitwie poprosiłam Go, żeby wziął moje życie w Swoje ręce. Zrobiłam to, choć nie wiedziałam do końca, co się po tym wydarzy i miałam różnego typu obawy. Chwilę po tej modlitwie w moim sercu pojawił się ogromny pokój i uczucie wolności. To było niesamowite. Po tym wydarzeniu zaczęłam też czytać Biblię, przez którą Bóg zaczął nade mną pracować. Po jakimś czasie zdałam sobie sprawę, że już nie myślę o sobie źle, że widzę moją przyszłość w jasnych barwach. Odszedł lęk i niepokój. W każdej ciężkiej sytuacji doświadczam Jego pomocy. Bóg dał mi sens i cel w życiu – to, czego ciągle szukałam. Wypełnił pustkę w moim sercu. Stałam się szczęśliwym, otwartym, spełnionym człowiekiem. I to dalej trwa.
Aneta