Historia mojej relacji z Jezusem rozpoczęła się, kiedy byłam nastolatką i trwa do dziś. Można powiedzieć taka niekończąca się opowieść. Głównym jej bohaterem jest ON.
Dziś z perspektywy wielu lat, patrząc na to, jak wygląda moje życie, muszę stwierdzić, że jest szczęśliwe, pełne, świadome celu …
Nie zawsze jednak takie było.
Urodziłam się w małym miasteczku, w którym za wiele się nie działo. Dużo czasu spędzałam ze znajomymi. Jeździłam na dyskoteki, które były odskocznią od szarej rzeczywistości. W świetle reflektorów czułam się bardzo dobrze. Gdy one gasły i nie było już muzyki w tle, ze mnie też coś ulatywało. Czułam ogromną pustkę przez kolejne dni. Niby miałam wokół siebie ludzi, jednak czułam się bardzo samotna. Często wyłam z emocjonalnego bólu. W domu bywało różnie. Lepiej, kiedy tata był trzeźwy. Gorzej, gdy wracał do domu pijany. Częsty niepokój, nieprzespane noce z powodu awantur, sprawiały, że byłam nerwowa, zakompleksiona, wycofana. Wstydziłam się swego domu i niejednokrotnie myślałam o odebraniu sobie życia.
Pamiętam, że zawsze chciałam poznawać Boga. Chodziłam do kościoła, myśląc, że Go tam znajdę. Wypełniałam wiele praktyk religijnych, ale to nie przemieniało mojego życia. Myślałam o Bogu jako o kimś, kto jest surowy i bardzo odległy.
W pewnym momencie swego życia wykrzyczałam takie słowa : ,,Boże, jeśli jesteś, to objaw mi się!’’
Minęło kilka tygodni, jak wypowiedziałam to zdanie. Ja o nim zapomniałam, ale On nie.
Poszłam do liceum, cudem zdałam egzamin z matematyki! Teraz wiem, że to był Boży plan, bo właśnie tam poznałam osoby, które żyły inaczej i były szczęśliwe. Jedna z nich zaprosiła mnie na przedstawienie teatralne, podczas którego wybrzmiały słowa Dobrej Nowiny o Jezusie Chrystusie, który umarł za każdego człowieka, byśmy byli pojednani z Bogiem.
Wtedy po raz pierwszy usłyszałam prawdę o Bożej miłości do mnie, która dotarła aż na krzyż. Poruszona słowami Ewangelii, zapragnęłam czegoś więcej. Zdałam sobie sprawę jak bardzo potrzebuję Jezusa. Po cichu, ze łzami w oczach zaprosiłam Zbawiciela do swego życia, a On chętnie odpowiedział na zaproszenie zgodnie ze słowami z Biblii ,,Oto stoję u drzwi i pukam. Jeśli ktoś usłyszy mój głos i otworzy drzwi(swoje serce) wstąpię do niego i będę z nim ucztował, a on ze mną.’’ Apokalipsa Jana 3.20u słyszy mój głos i otworzy drzwi, wstąpię do niego i będę z nim ucztował, a on ze mną’’
I od tego czasu wszystko stało się inne. Choć nie z dnia na dzień.
Przede wszystkim zaczęłam czytać Biblię, z której dowiadywałam się, jaki jest naprawdę Bóg. Jego miłość, w sposób nieznany mi wcześniej, wypełniła moje serce. Miałam ochotę wszystkich po drodze przytulać. W miejsce żalu, nienawiści jaką miałam w stosunku do taty, Jezus dał zdolność przebaczenia i nowe spojrzenie na niego. Cudem dla naszej rodziny było to, że mój tata przestał pić. Sposób w jaki Bóg patrzy na mnie, pomógł mi zaakceptować siebie, a tym samym drugiego człowieka. Z Jezusem podejmowałam wiele życiowych decyzji. Jedną z nich był wybór męża. To wielki dar, mając obok siebie osobę, która ma te same wartości, podąża w tym samym kierunku… Wspólnie wychowujemy dzieci, budując życie na fundamencie wiary w Jezusa. Bóg rozciąga nasze serca także dla dzieci, które nie są naszymi biologicznymi. Dla nich jesteśmy rodziną zastępczą.
To jest zaledwie mały fragment mojej historii. Ona ciągle trwa. Każdy dzień, niesie nowe możliwości, stawia nowe zadania, które mogę wykonywać . A jaka może być twoja opowieść?
Asia