Odkąd pamiętam, byłam spokojną, posłuszną, dobrze uczącą się dziewczyną, która nie sprawiała większych problemów swoim rodzicom. Miałam wzorowe zachowanie, chodziłam do kościoła i starałam się postępować według Bożych przykazań. Jak większość moich koleżanek szczęścia i poczucia bezpieczeństwa upatrywałam w relacji z mężczyzną. I kiedy po raz pierwszy zakochałam się, po niecałym roku, przeżyłam rozczarowanie. Był to bardzo trudny okres w moim życiu. W tym czasie rozpoczęłam studia w obcym mieście, w którym musiałam sobie radzić z wszelkimi trudnościami związanymi z poczuciem własnej wartości. Próbowałam zapomnieć o tym co było, jednak nie potrafiłam.
Często porównywałam się z innymi, bojąc się, że już zawsze będę sama. Pewnego dnia zaczęłam po raz pierwszy własnymi słowami wołać do Boga o pomoc, aby mnie uwolnił ze schematu błędnego myślenia. Nigdy wcześniej tak się nie modliłam, gdyż Bóg był dla mnie kimś odległym i niedostępnym. Znałam Go tylko z lekcji religii i z tego, co słyszałam w kościele. Ale po tej modlitwie coś się wydarzyło. Spotkałam pewną osobę, która opowiedziała mi o Bożej miłości oraz o tym, że Bóg pragnie mieć ze mną relację i chce do mnie mówić przez Pismo Święte. Wzbudziło to moją ciekawość, jak również pragnienie doświadczenia Bożej obecności. Dziewczyna zaprosiła mnie na spotkanie, gdzie doświadczyłam bezinteresownej miłości, otwartości i szacunku ze strony innych osób. Tam usłyszałam również słowa, że aby mieć życie wieczne trzeba zaprosić Jezusa do swojego serca. Popatrzyłam na swoje dotychczasowe życie i zrozumiałam, że priorytetem jest mój były chłopak, a potem studia, rodzina i przyjaciele. Bóg stanowił jedynie dodatek i przychodziłam do Niego tylko wtedy, gdy miałam jakieś problemy. Sama chciałam kierować życiem. I wtedy, na tym spotkaniu, własnymi słowami przeprosiłam Jezusa za swoje grzechy, uwierzyłam, że osobiście umarł za moje grzechy i poprosiłam, żeby odtąd On był na pierwszym miejscu i mnie prowadził.
Zaczęłam czytać Pismo Święte i stosować te słowa w swoim życiu. Biłam się z myślami, czy kiedykolwiek będę jeszcze z moim chłopakiem, którego dalej kochałam. I kiedy przeczytałam w Biblii słowa z Księgi Izajasza 43 rozdziału, 18 i 19 wersetu.: „Nie wspominajcie wydarzeń minionych, nie roztrząsajcie w myśli dawnych rzeczy. Oto Ja dokonuję rzeczy nowej”, zrozumiałam, że Bóg ma inny plan. Nie było mi łatwo, ale zaufałam Bogu, który zatroszczył się o moje życie i dalej się mną opiekuje. Pomógł mi uporać się z moją przeszłością, skończyć studia, dał mi pracę, kochanego, wierzącego męża oraz dwóch cudownych synów. Bóg pomaga nam w trudnych sytuacjach, daje nam Swoje Słowo, które jest drogowskazem w podejmowaniu różnych decyzji. Jestem wdzięczna za to, że mnie odnalazł. Wiem, że jest ze mną przez cały czas i tylko w Nim mam poczucie spełnienia i bezpieczeństwa, których nie może dać nikt inny. Doświadczam Jego pokoju, pewności, że przebaczył mi moje grzechy i niesamowitej wdzięczności za to, że Boży Syn poświęcił Swoje życie na krzyżu, bym nie zginęła, ale żyła z Nim wiecznie.
Ewa