Wychowywałem się jako jeden z czworga braci w rodzinie. Rodzice ciężko pracowali, by zapewnić nam godne warunki. Starali się również wpajać nam dobre wartości, w które sami wierzyli. Mimo ich wysiłku, dość szybko zacząłem eksperymentować z alkoholem, a później z narkotykami. Przez jakiś czas traktowałem to jako dobrą zabawę, lecz wkrótce zabrnąłem za daleko.
W wieku 28 lat byłem uzależniony od alkoholu i narkotyków. Przez nałóg nie ukończyłem nauki na studiach, a mój związek z dziewczyną się rozpadał. Czułem straszną pustkę w sercu, nie widziałem sensu i celu w życiu. Pewnego dnia siedząc tak pogrążony w beznadziei, nagle padłem na kolana i zawołałem „Jezu, proszę pomóż mi. Jeśli to zrobisz, przez miesiąc nie tknę alkoholu i narkotyków”. Moje zachowanie było dziwne, gdyż do tej pory uważałem się za ateistę. W tej jednak chwili czułem, że musi być ktoś, kto może mi pomóc, ponieważ wiedziałem, że sam nie jestem w stanie sobie poradzić. Następnie przez pół godziny powtarzałem modlitwę „Ojcze Nasz” – była to jedyna modlitwa, którą pamiętałem z czasów dzieciństwa.
Po kilku dniach wpadł do mnie mój przyjaciel – Sławek i podarował mi pewną książkę. Wiedziałem, że to nie przypadek, gdyż książka opowiadała o tym, że śmierć Jezusa na krzyżu była zapłatą za moje grzechy, za wszystkie decyzje, które podejmowałem w moim życiu bez Boga, za wszystkie wybory, które oddzielały mnie od Niego. Zrozumiałem, że dzięki Jezusowi mogę powrócić do jedności z Bogiem Ojcem. Na końcu książki była zachęta, by zaprosić Jezusa do swojego życia. Nie zastanawiając się długo, przeprosiłem Boga za moje grzechy i poprosiłem Go, by od tej chwili to On kierował moimi krokami.
Od tego dnia miałem ogromne pragnienie, by poznać Boga bliżej, by nawiązywać z Nim codzienną relację. W tym celu spędzałem czas na modlitwie i czytaniu Słowa Bożego. Nikomu o tym nie mówiłem. Jednak moja dziewczyna zauważyła moją przemianę, przede wszystkim to, że na spotkaniach ze znajomymi nie sięgałem po alkohol, jak to było w moim zwyczaju. Stałem się też bardziej otwarty na rozmowy i wspólne spędzanie czasu. Zaintrygowana tymi zmianami, zaczęła mnie naciskać, abym powiedział jej, co się ze mną stało. Opowiedziałem jej wówczas o wszystkim, czego doświadczyłem w relacji z Jezusem, łącznie z tym, że ofiara Jezusa dotyczy nas wszystkich, że oddał On za nas swoje życie, abyśmy mogli żyć wiecznie w jedności z Bogiem Ojcem, zgodnie z tym, co czytamy w Liście do Rzymian 3,23-24 „ wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej, a dostępują usprawiedliwienia darmo, z Jego łaski, przez odkupienie które jest w Chrystusie Jezusie.” Byłem przekonany, że ona tego nie przyjmie i odejdzie ode mnie. Należała bowiem do osób, które mają dość konkretnie ukształtowany światopogląd. Jakież było moje zdumienie, gdy kilka dni później wyznała mi, że ona również zdecydowała się na modlitwę, w której przeprosiła Boga za grzechy i poprosiła Go o prowadzenie. Słowa Ewangelii przemieniły jej myślenie. Nie miałem wątpliwości, że Bóg zaczął działać z niesamowitą mocą w moim życiu.
Tak jak obiecałem Jezusowi, nie tknąłem alkoholu i narkotyków przez miesiąc. Teraz wiem, że udało się to tylko dzięki Bogu. Czułem, że nie potrzebuję i nie chcę już alkoholu w moim życiu.
Razem z moją dziewczyną pojechaliśmy na chrześcijański wyjazd, na którym jeszcze bliżej poznaliśmy Boga. Rok później podjęliśmy decyzję o ślubie. Od tamtej pory to Jezus wyznacza cel naszemu życiu, On nas prowadzi i podtrzymuje.
Mirek